Tagi

, , , , , , , , ,

Przeprowadzka do małej miejscowości z Wrocławia była świadomym wyborem, który przyniósł to, czego szukałam. Ale, jak każdy wybór, w swym założeniu nakazywał z czegoś zrezygnować. I tak między innymi musiałam oswoić się z myślą, że teatr zamieniam na naturę, scenę na leśne szlaki i polne przestrzenie, muzykę na szum rzeki, aktorską grę na bliskie spotkania z drugim człowiekiem.

Wczoraj przekonałam się, że jednak niezupełnie straciłam teatr. Nie czułam tego miłego dreszczu, gdy zasiada się na widowni, nie wytężałam wzroku w przytłumionym świetle sali widowiskowej, nie usłyszałam dzwonka, zapowiadającego, że już za chwilę się zdarzy. Zasiadłam wygodnie na kanapie z herbatą i czekałam, by sprawdzić, czy dam się wciągnąć.

„Iluzje” Iwna Wyrypajewa w reżyserii Agnieszki Glińskiej to już piąta odsłona teatru telewizji na żywo. Swiadomość, że aktorzy grają w owym „teraz”, daje poczucie jednoczesności i autentycznego uczestnictwa. Sama sztuka, jej konstrukcja i sposób przedstawienia, oparty na zasadzie jedności miejsca i czasu, ułatwiał odbiór, niwelując ramy ekranu telewizora.

Gra prowadzona przez aktorów z widzem, wciąganie go w ten wieczór opowieści
o czworgu znajomych, przedstawianie postaci tak, by stawały się rozpoznawalne, określone przez jakąś cechę, wreszcie zachęcanie do subtelnego uzupełniania treści, sprawiło, że poczułam, jakbym była „tam” – na widowni, na spotkaniu, jakbym była częścią tej historii. Historii, która się nie dzieje, jest opowiadana i dlatego wymaga aktywnego słuchacza, odbiorcy.

Relacje dwóch par małżeńskich połączonych przyjaźnią, wspólnymi chwilami, wyjazdami, spotkaniami, zwyklymi codziennymi sprawami, poznajemy dzięki aktorom: Dominice Ostałowskiej, Dorocie Landowskiej, Łukaszowi Lewandowskiemu i Krzysztofowi Stroińskiemu, którzy nie odgrywają ról, lecz snują opowieść.

Danny, Sandra, Albert, Margaret mają mniej wiecej po 80 lat, a dzięki temu odwagę, by powiedzieć rzeczy, których wcześniej nie byliby w stanie  wyjawić, aby nie zranić innych. Umierający Danny mówi swojej żonie, Sandrze, że nigdy jej nie zdradził, bo ją kocha i wie, że miłość musi być wzajemna. Leżąca na łożu śmierci Sandra informuje Alberta, że go kochała całe życie, co budzi w nim utajnione pojęcie miłości romantycznej. Uświadamia sobie, że kochał Sandrę zawsze, ale nie umiał tego odkryć przed samym sobą. Albert dzieli się tym ze swoją żoną, Margaret, która oświadcza, że przez wiele lat miała romans z Dannym.

Zawikłane relacje, nieuświadamiane uczucia, chęci powiedzenia tego, co zdaje się być prawdziwsze niż dotychczasowe życie, miłość, przyjaźń, poszukiwanie siebie, swojego miejsca na świecie, tego, czegoś co pozwoli ukoić zszargane nerwy, zwykłe sprawy, niezwykłe emocje – wszystko to „Iluzje”, jakim ulegaja postaci, ale i wszyscy ci, którzy przygladają się swemu życiu na zewnątrz i od środka.

To jednak dobrze, że jest teatr telewizji, dla niektórych namiastka rzeczywistej sceny, dla innych teleport, dzięki któremu sztuka przenosi się do domów i ludzi, którzy mogą dzięki niej odpowiedzieć sobie na pytania: co jest iluzją? co prawdą? co pozorem? A jeśli nie znajdą odpowiedzi, to przynajmniej mogą sobie te pytania zadać.